Cel: Włochy
Trudność: Łatwa
Dystans: ok. 3800 km
Czas: 6 dni
Ponieważ nie udało się nam wyjechać w podróż poślubną, postanowiliśmy odrobić ją sobie po jakimś czasie. Do Włoch wybraliśmy się z okazji 4 rocznicy naszego ślubu. Nasza wycieczka przypadła zatem na październik i z zasady jak to podróże poślubne miała być wyjazdem bez dzieci. Długo zastanawialiśmy się jak zorganizować taką wyprawę tak, żeby być dostępnym w razie czego i mobilnym. Po dłuższych rozmyślaniach wybór padł na samochód a trasa na północne Włochy.
Dzień 1: Poznań- Wenecja.
Trasę z Poznania do Wenecji pokonaliśmy nadzwyczaj szybko i bez problemowo. Z zachodu Polski do granicy z Niemcami jechaliśmy płatną autostradą A2. W Niemczech niesłychanie wygodnie przedostaliśmy się trzypasmowymi autostradami do Austrii a potem do Włoch. Autostrada u naszych zachodnich sąsiadów jest bezpłatna za to w Austrii i we Włoszech należy już uiścić opłatę za przejazd, i o ile w Austrii jest to jeszcze znośne tak autostrady we Włoszech ceny mają bardzo wygórowane. Po przejechaniu Trydentu na wysokości jeziora Garda postanowiliśmy odbić i do samej Wenecji dojechaliśmy krętymi górskimi drogami, których w północnych Włoszech jest wiele.
Nocleg mieliśmy zarezerwowany w Camping Village Jolly, z którego codziennie o kilku godzinach odjeżdżał za niewielką opłata autobus dowożący turystów na stare miasto w Wenecji. Założyliśmy, że Wenecję będziemy zwiedzać cały dzień i tak też się stało, teraz myślę, że zdecydowanie za krótko. Od rana mieliśmy mgłę, która z czasem zaczęła ustępować.
Teraz gdy na to patrzę to z jednej strony nie zobaczyliśmy całego oblicza miasta na wodzie, ale z drugiej niektóre zdjęcia wyszły niesamowicie niepowtarzalnie. Miasto zwiedzaliśmy spacerując uliczkami, poza smaczkami w różnych dzielnicach
widzieliśmy Plac św. Marka,
Bazylikę,
Most Rialto,
Canal Grande,
Most Westchnień,
Arsenał.
W Wenecji jak i w całych Włoszech musicie przygotować się, że wszystkie wstępy do muzeów kosztują około 20 euro, my ze względu na ograniczony czas i budżet nie odwiedziliśmy wiele miejsc, bardziej skupiliśmy się na spacerach i klimacie miast.
Jeśli planujecie zwiedzić Grande Canal to opcje są dwie albo kupicie bilet 40 min za około 8 euro, albo bilet na cały dzień za 20 Euro. My się zdecydowaliśmy na spacer po Wenecji i doszliśmy do Aresnału spacerując po uliczkach a stamtąd wsiedliśmy w tramwaj wodny i przy zachodzie słońca zwiedziliśmy kanał wracając już z powrotem.
Obiad w mieście na wodzie w bocznych uliczkach zjecie już od 13 Euro.
Dzień 2: Wenecja-Florencja.
Zaraz po śniadaniu wymeldowaliśmy się i udaliśmy do Florencji. Droga wiodła przez najmniej ciekawą część Italii jaką widzieliśmy – Emilia Romania, ale było to tylko kilka godzin a dalsze widoki wynagrodziły nam wszystko to co do tej pory nie było tak interesujące.
Trasę pokonaliśmy w około 5h omijając płatne autostrady. Zatrzymaliśmy się kilka razy by podziwiać piękno Toskanii, które dopiero następnego dnia miało nas rozpieścić całą swą wspaniałością. Pewnie Was zaskoczę mówiąc, że Florencja była piękna, ale nie zachwyciła mnie tak jak Siena czy Cinque Terre. W Mieście udało nam się wypić kawę pod Katedrą Santa Maria del Fiore
i przespacerować się po Ponte Vecchio
Wąskie uliczki o zachodzie słońca uwodziły kolorami. Pod koniec dnia udaliśmy się na plac Michała Anioła by podziwiać panoramę tego dostojnego miasta.
Noclegu niestety nie udało nam się znaleźć więc byliśmy zmuszeni spać w aucie na leśnym parkingu.
Dzień 3: Florencja: Siena-Bagni di Petriolo-San Gimignano-Piza.
Wiem, że ta trasa to naprawdę dużo jak na jeden dzień. Nam się udało i do tego zwiedziliśmy również kultowe miejsca z pięknymi widokami w Toskanii. Zacznijmy od początku. Z naszego miejsca noclegowego pod Florencją wyjechaliśmy bladym świtem, dzięki temu udało nam się zobaczyć osnute poranną mgłą gaje oliwne i podziwiać iście malarskie widoki.
Po wielu przerwach na zdjęcia dotarliśmy do Sieny,
i to miasto mnie oczarowało. Chodząc ulicami miałam wrażenie, że nic tu się od wieków nie zmieniło, a rynek w przedziwnym kształcie przystosowany do wyścigów konnych jest fantastyczny.
Zrobiliśmy sobie tu dłuższą przerwę na kawę i spacer
i ruszyliśmy na podbój cyprysowych alei i toskańskich widoków.
Trasę, którą pojechaliśmy przygotowywałam dwa dni grzebiąc po blogach i stronach, tak żeby zobaczyć możliwie jak najwięcej.
Priorytetem było tez wykąpanie się w gorących źródłach wiec czekała nas całodniowa wycieczka. Myślę, że Toskanii reklamować nie muszę, widoki obronią się same.
Natomiast mam dla Was radę, jeśli skorzystacie z naszej trasy koniecznie zostańcie na noc na gorących źródłach w Bagni di Pitriolo gdzie woda ma około 40 st. To miejsce odprężyło nas tak, że zdecydowanie mogliśmy tak leżeć do wieczora,
a czekała nas jeszcze droga do Pizy gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg w B&B Myosotis, którego nie dało się odwołać. W drodze do Pizy zatrzymaliśmy się chwile przed zmierzchem w San Gimignano i to było kolejne miejsce warte noclegu. Muzyka na żywo, średniowieczne uliczki i piękne widoki z “miasta wież” – to było to.
Do Pizy dojechaliśmy w nocy.
Dzień 4: Piza- La Spieza.
Piza nas rozczarowała, wiemy wszyscy, że oczywiście krzywą wieże trzeba zobaczyć, ale zdecydowanie zarezerwujcie sobie na to maksymalnie dwie godziny, bo moim zdaniem jest dużo więcej piękniejszych miejsc np. na wybrzeżu.
Do la Spiezy nie mieliśmy daleko, wiec zatrzymaliśmy się jeszcze kilka razy po drodze by podziwiać widok na morze liguryskie.
Na nocleg udało nam się zarezerwować przepiękny, kameralny hotelik z widokiem zapierającym dech w piersi B.E.A. Maison – polecam go po stokroć !
Jeszcze tego samego wieczoru wybraliśmy na rocznicową kolacje i podziwiać zachód słońca do Portovenere.
Kupiłam tam najlepsze pesto jakie jadłam w życiu… o w tej uliczce poniżej.
Dzień 5: La Spieza- Cinque Terre- Jezioro Garda.
Cały dzień spędziliśmy w malowniczych rybackich wioskach, które są częścią kopleksu o nazwie Cinque terre.
Zwiedzaliśmy dwie z nich Manarole i Riomaggiore.
Park Narodowy Cinque Terre łączy linia kolejowa, z której skorzystać można w La Spiezie. Dostępna jest całodniowa karta, która pozwala na nielimitowane przejazdy i zwiedzanie miasteczek. Ciekawa dla turystów była równeż ścieżka o nazwie Droga miłości, która wiła się na skałach wzdłuż wybrzeża,
ale kiedy my tam byliśmy w 2017 roku nie było możliwości jej zwiedzania. W Manaroli udało nam się też wykąpać i musze przynać, że woda była całkiem przyjemna.
Jeszcze tego samego dnia wyruszyliśmy w drogę powrotną. Nocleg zarezerwowaliśmy nad jeziorem Garda w B&B Antiche Mura.
Dzień 6: Jezioro Garda- Poznań.
Jeziora nie udało nam sie zobaczyć, gdyż dojechaliśmy tam w nocy, a na drugi dzień rano powitała nas mgła i załamanie pogody, czyli idealna aura na powrót do domu. Po około 12h byliśmy w Poznaniu.
Podsumowanie.
Wyjazd do Włoch zrobił nam “ogromnego smaka” na zwiedzanie tego kraju. Myślę, że na pewno tam wrócimy. Są miejsca, które koniecznie chciałabym zobaczyć na osobnych pobytach: Toskania razem z gorącymi źródłami i Sieną na co najmniej tygodniowej wycieczce i Liguria wraz Riwierą Włoską na co najmniej drugi tydzień. Na pewno nie wrócę już do Pizy i nie jestem pewna czy ciągnie mnie do Florencji, ale Wenecję na pewno jeszcze chętnie odwiedzę. Cały wyjazd dopięliśmy w kwocie około 4000 zł. Noclegi rezerwowaliśmy w większości przez booking. Po Włoszech jeździliśmy poza autostradami. Polecam nie planować za dużo tylko pakować się i jechać!